Niedawno wśród książkowej sceny internetowej zrobiło się głośno o projekcie ustawy regulującej stałą cenę książek. Wiele osób znalazło w niej wiele nieścisłości i wskazuje, jak wadliwa i dziurawa ona jest już w samej definicji tego, co państwo uważa za książkę. Nie zmienia to jednak faktu, że sam pomysł wydaje się nie na miejscu. Bo czy w ogóle można kontrolować cenę, która do tej pory zależała od tak wielu czynników?

Regulowanie ceny czegokolwiek przez państwo nie jest dobrym pomysłem, bo wtedy zaczynamy powoli odchodzić od wolnego rynku, ale oczywiście całkowite przekazanie władzy nad nim przedsiębiorcom to też nie jest dobry pomysł. Sytuacje kiedy państwo powinno ingerować w ceny, jest między innymi pojawianie się na rynku monopolu albo specjalne zawyżanie cen przez firmy z pozoru konkurencyjne. Ciężko jednak powiedzieć, żeby takie sytuacje miały miejsce na rynku wydawniczym w Polsce. Wzrosty cen wynikają z zupełnie czego innego i działają dokładnie tak, jak wzrost ceny mięsa czy masła.

Czy ceny książek w ogóle powinny być regulowane? Bardzo często jest wprowadzić jedną i stałą cenę w momencie, w którym cały czas koszty wytworzenia danego dobra się zmieniają. A do tego przecież nie wliczamy tylko kosztu samego wydawcy, ale także księgarzy, bo to oni zajmują się szerszą dystrybucją dla detalicznego odbiorcy. I o ile tego typu regulacje mogą nie uderzyć w duże sieci sklepów, to już mali sprzedawcy, prowadzący tradycyjne księgarnie będą musieli mocno przemyśleć sens swojego biznesu. Kiedy nie sprzedajemy w hurtowych ilościach, raczej nie utrzymamy się wśród tak ogromnej konkurencji.

Problem z regulowaniem cen książek jest jeszcze jeden. Nie przełoży się on na wzrost czytelnictwa, co najpewniej miał w zamiarze twórca ustawy. Zmniejszenie czy chociaż ustalenie stałej ceny książek nie sprawi, że nagle więcej osób zacznie je kupować. Jeśli ktoś nie lubi czytać, to nie zacznie tego robić tylko dlatego, że będzie mógł to robić taniej. Kupować więcej będą osoby, które mogą sobie na to pozwolić, a osoby biedniejsze, które nie mają pieniędzy na kupowanie cały czas nowych książek albo korzystają z biblioteki, albo kupują je z drugiej ręki i one również nie skorzystają na wprowadzeniu stałych cen.